Podczas moich podróży staram się, jak chyba każdy z nas, odwiedzić najważniejsze atrakcje turystyczne, te których po prostu nie należy pomijać. Na tym się jednak nie kończy. Lubię zwiedzać przez przypadek, kierować się intuicją i natrafiać na miejsca ciekawe, lecz mniej znane. Wtapiam się wtedy w otoczenie, staję się jednym z tamtejszych mieszkańców i delektuję się chwilą. 

Jeśli i Wy uwielbiacie taki rodzaj zwiedzania, zapraszam Was na TARG W TRAPANI. Nie zobaczycie tam pięknych widoków i zabytków. Przeżyjecie za to ciekawe chwile w otoczeniu ludzi stąd, zajrzycie za zasłonę codziennego życia mieszkańców TRAPANI. Poczujecie po prostu prawdziwą atmosferę SYCYLII. Czasem wnosi to w nasze podróże więcej, niż kolejny pomnik czy fontanna.

KIEDY I GDZIE JEST TARG W TRAPANI

Na targ w Trapani możecie się wybrać dwa razy w tygodniu. W czwartki rano odbywa się targ w samym Trapani, niedaleko portu, w poniedziałki po południu natomiast w Erice, koło stadionu.

Ja polecam zdecydowanie udać się na czwartkowy targ. Jest on dużo większy i ciekawszy. Kupić tam można przysłowiowe „mydło i powidło”. Najwięcej jest stoisk z artykułami spożywczymi i z ubraniami.

Już z samego rana zjeżdżają się busy sprzedawców z całej okolicy. Po mału zajmują oni miejsca na wielkim placu. Zaczynają wyrastać stragany, w lecie przykryte koniecznie kolorowymi baldachimami. W zimie jest ich mniej, bo wieje silniejszy wiatr i słońce nie doskwiera tak, jak w lecie. Już koło siódmej, ósmej rano plac zmienia się w paczworkowy dywan i zaczynają się schodzić pierwsi klienci.

W zimie targ rozpoczyna się trochę później niż latem. Zziębnięci Trapanesi wychodzą na ulice nieco później, bo później robi się jasno i później zaczyna przygrzewać słonko. Większości mieszkańców z Trapani trudno dogodzić jeśli chodzi o temperatury. W zimie narzekają oni, że jest za zimno i tęsknią za latem, w lecie natomiast jest im wiecznie gorąco i czekają na jesienną ochłodę.

I tak, w zimowe czwartkowe przedpołudnia zjeżdżają się ludzie z całej prowincji ubrani w puchówki. Latem zaś biegną oni na targ z samego rana, aby uniknąć skwaru. Im wcześniej tym lepiej.

COŚ DLA UCHA

Już od wejścia sprzedawcy zachęcają nas do kupna ich najwspanialszych pod słońcem produktów. Kiedyś było jeszcze ciekawiej. Sprzedawcy przekrzykiwali się i reklamowali swoje towary. Muszę przyznać, że dla mnie miało to duży urok. Kilka lat temu zakazano jednak tego krzyczenia. Mogę zrozumieć, dlaczego zakazano robienia ognisk na plaży, ale krzyczenia na targu? Być może przez to, że ja spoglądałam na to jako pół turystka. Mogę sobie wyobrazić, że przeciętnego mieszkańca może to denerwować i męczyć.

Na targu można nauczyć się ciekawego włoskiego. Kiedy dziesięć lat temu wybierałam się na targ z moją teściową, ona mi powtarzała: nie ucz się mówić na targu!!! To, co można tam usłyszeć jest naprawdę zabawne! Ale jeśli ktoś akurat zaczyna, tak jak ja wtedy, uczyć się języka włoskiego i robi to ze słuchu (patrz ja), lepiej, żeby nie brał z tego targowego włoskiego przykładu. Jest to bowiem targowa wersja mieszanki włosko-sycylijskiej. Nie zapomnę do dziś spodni w liczbie pojedyńczej: „LA PANTALONA” (dla niewtajemniczonych: mówi się „I PANTALONI”). Hihihi!!!

COŚ DLA OCZU

Jeśli udajecie się na targ w Trapani po raz pierwszy, będzie to dla Was fajne przeżycie. Szczególnie jeśli nigdy dotąd nie widzieliście żadnego południowowłoskiego targowiska. Domyślam się, że nie będziecie wiedzieli od czego zacząć! Ja przynajmniej tak miałam. W głowie mi się kręciło od tych wszystkich zapachów, kolorów, dźwięków i… smaków. Tak, smaków!!! Proście i próbujcie!!! W Trapani można!!!

Ciekawiło mnie wszystko, szczególnie część kulinarna. Podziwiałam z otwartymi oczami świeżutkie owoce i warzywa. Szczególnie te nowe, których nie znałam.

Targowe owoce i warzywa wyglądają często, jak te, które znam z dzieciństwa: małe, nieregularne, nie do końca dojrzałe, z plamkami. Ale właśnie to świadczy o ich smaku i lokalnej produkcji!

Ja w Niemczech kompletnie zapomniałam, co znaczy aromat świeżych produktów. Przyzwyczajona byłam do dużych, idealnie równych, równomiernie kolorowych owoców z supermarketowych półek. Wyglądały one jak malowane. Często jednak nie smakowały one tak dobrze, jak wyglądały, nie miały ani smaku, ani zapachu.

Tutejsze owoce mają jeszcze intensywny smak i po prostu pachną. Nauczyłam się już, że żółciutkie jak sycylijskie słońce, intensywnie świecące cytryny pochodzą z Argentyny. Tutejsze cytryny nie błyszczą się jak bombki i są lekko zielonkawe. I to one smakują najlepiej. Po latach mam już swoich sprzedawców, którzy wybiorą dla mnie najlepszy towar i wyczarują nagle jak z rękawa moją ukochaną bazylię czy tymianek, jeśli im się już one skończyły.

COŚ DLA ŻOŁĄDKA

Na targu uwielbiam kupować sery. Sycylijskie sery to niebo w gębie! Szczególnie w lecie smakują one magicznie. Stoją godzinami w tych upałach i wytwarzają „siódme soki”. Są miękkie, aromatyczne. Po prostu rozpływają się w ustach!!! Ja mam już swoje wypróbowane miejsce na zakup najlepszych lokalnych serów. Ja uwielbiam ten z pistacjami! Idę tam nie tylko po to, aby kupić ser, ale też aby pogadać z przemiłą sprzedawczynią, która zna już przeze mnie pół Świata.

Oliwki też kupuję tylko na targu, też ciągle w tym samym miejscu. Po tym, jak popróbowałam przez te lata oliwek w różnych miejscach, wracam ciągle po te same. Moje ulubione oliwki to te z selerą naciową, marchewką, pietruszką, czosnkiem, cebulą i chili. Smakują one po prostu wyśmienicie! A jak pachną!!! U tego samego pana kupuję oregano, suszone pomidory, migdały, pistacje, a zimą orzechy włoskie. Również on zna już całą moją rodzinę i grono znajomych z różnych zakątków świata.

Na targu w Trapani pielęgnuje się bowiem kontakty międzyludzkie. Coś, o czym często zapominamy. Fajnie jest znać pana, który Ci sprzeda najlepsze melony pod słońcem, spyta o zdrowie, pozdrowi rodzinę. Szczerze mówiąc wolę to, od zimnych marketowych półek.  Ale uwaga!!! Takie zakupy mogą trwać wieki!!! No bo nie wypada przecież nie pogadać! Trzeba się wdać w pogawędkę i delektować się tym wspaniałym wynalazkiem, jakim jest LA DOLCE VITA!

COŚ INTERESUJĄCEGO

Na targu w Trapani można też kupić inne ciekawe rzeczy: fajne i tanie pamiątki typu magnesy, fartuszki, ceramikę…

Można kupić firanki, pościele, artykuły gospodarstwa domowego, buty, materiały, produkty chemiczne… klej do butów, nieprzywierające patelnie… Słownie wszystko!!!

Ciekawi są sprzedawcy, którzy krążą po targu z setkami par skarpetek w ręce lub stosem ścierek do kuchni i zachęcają do swoich wyjątkowych promocji.

Na targu są też małe autka typu APE wypełnione rybami. Ludzie kupują je jak świeże bułeczki. Choć to tylko ryby. Nie wiem, jak jest z ich świeżością, ale zapachem to one nie przyciągają. Ale może się nie znam 🙂 Przyznaję, że ryby nie są moją mocną stroną. Jestem wprawdzie z marca, ale nie rybą 🙂

Jeśli i Wy chcecie się upić zapachami i kolorami prawdziwej Sycylii, pójdźcie koniecznie na targ w Trapani!!! Myślę, że nie pożałujecie!!!

Smacznego i miłych zakupów!

Pozdrawiam serdecznie

Ewa

P.S. Jeśli chcesz być poinformowany na bieżąco co, gdzie, kiedy dzieje się na Sycylii dołącz do nas na Facebooku!!!

Zapraszam też do naszej grupy Facebook: Trapani po polsku – Niemiecki na Sycylii i na nasz Instagram.